Jarosław Mielcarek Pierwsze dźwięki gitary Jarka Mielcarka niosą mnie nad morze. Właściwie nad jego targany wichurą brzeg. Muzyka potęguje się, szarpie. Widzę pokornie, przed nawałnicą pochylone drzewa. Słyszę syk piany i osypującego się wydmowego piasku. Jęk leżących na brzegu, czekających na rybaków łodzi. Artysta chyba wyczuł, że nie chcę już tam być bo muzyka łagodnieje. Gitarowe riffy miękną, prowadzą w rozlewisko usytuowanego za nim pejzażu przed którym, chyba nieprzypadkowo, ustawił się Jarek. Marzena Szumlańska-Śron Kiedy milknie zostawia mnie wpatrzonego we wpływającą w horyzont rzekę. I nim zadałem sobie pytanie - co za nim, jestem w Paryżu. Montmartre. Z pewnością. Marzena Szumlańska-Śron perfekcyjnie prezentuje cover paryskiego Wróbelka - Edith Piaf. A kiedy kończą się oklaski, tuż obok mnie pojawia się młodziutka dziewczyna. Milena Rucka, ujmuje mnie swą nastrojową piosenką. Widać nie tylko mnie, bo nie kończy się należny jej aplauz. Leszek Maciaś Niedaleko miejsca w którym stoję jest wejście do metra. A na peronie, z otwartym na datki futerałem, gitarzysta - Leszek Maciaś. Bez problemów wpasowuje się w „paryskie klimaty”. Z chęcią rzucę mu datek. Jak wrócę, choć z żalem, do rzeczywistości. Widocznie, w tym czarownym spektaklu, Paryż tuż obok, bo Jarek, swoją muzyką i wierszem Tuwima „Nie ma kraju”, sugeruje mi powrót. Jak mu odmówić. kiedy w sukurs idzie mu Zbyszek Banaszak. I nic to, że nieprzemijające „Kasztany” z maestrią dedykuje swojej żonie. Lidka, moja żona, przytula się do mnie i szepcze - dziękuję ci, że tu, w Garbiczu jestem. Milena Rucka Im też, tym tak cudownie zakręconym, jak ochłonę, serdecznie podziękuję. Widowisko ma swoje prawa. Ma tak się dziać aby zostać w odbiorcy jak najdłużej. We fragmentach czy w całości nieistotne. Ważna jest magia. I nasza wobec niej przepyszna bezbronność. Tekst: Wojciech Ossoliński - Prudnik
Zdjęcia: Bolesław Polarczyk i Ewelina Wieczorek Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego |