Zofia Bilińska i Czesław Ganda zapraszają do Ogrodu Sztuki. Oderwać się od szarości |
Niebo od strony osiedla Staszica pokrywały coraz gęściej chmury w odcieniu ultramaryny i kobaltu. Ziemia niezmiennie obracała się wokół słońca, a te prażyło, wyciskało z ludzi przysłowiowe siódme poty, ponadto dosładzało owoce, wśród nich mirabelki rosnące w zaułku ulicy Sikorskiego, przy pracowni artystycznej, gorzowskiej rzeźbiarki Zofii Bilińskiej. Malowanie z wyobraźni. Tak wstępnie maluje się obraz zapamiętany przeze mnie z popołudnia pierwszego sierpniowego czwartku bieżącego roku. Dodając więcej szczegółów, nakładam pędzlem spostrzeżenia niezwykłą oazę - "Ogród Sztuki", ukryty pomiędzy kamienicami w samym centrum miasta. Prowadzą do niego schody z tarasu, który jest częścią wspomnianej na wstępie pracowni. Nie znajdziemy w tym ogrodzie grządek z kapustą, marchewką, czosnkiem. Wszędzie trawa, na obrzeżach krzewy, po środku nietuzinkowe rzeźby, w jakiejś części stworzone przez naturę i zmysł właścicielki pracowni. Nastolatka Oliwia Królikowska pokochała śpiew. Na tak niewielkiej przestrzeni znalazło się tego dnia wiele osób. Niektórzy z uczestników spotkania chodzą, inni siedzą, stoją, kucają, jakaś para trzyma się za ręce, a inna przytula. Kilkunastoletnia panienka trzyma mikrofon i śpiewa, ktoś inny, znacznie starszy, mówi po chwili wiersz. Przy niewielkim stoliku panie i panowie plamią farbami biel kartek. Przykładanie pędzli do rzeźby. O kilka kroków dalej, inne osoby trzymają pędzle i według własnego "smaku" nakładają farby na jedną z owych wyrastających niejako z trawnika, rzeźb. Przy niewielkim klombiku bieli się leżąca na boku, odwrócona tyłem dziewczyna. Delikatna szata, która okrywa gipsowe ciało, zsunęła się nieco odsłaniając krągłość nagich pośladków. Widok kuszący, zatem nie tylko mężczyźni dotykają kształtnej... pupci. Większość zadaje sobie, a niewielu i autorce rzeźby, pytanie: Czy to tak z wyobraźni, czy jednak potrzebny był model? (czytaj: modelka). Okazało się, że pozowała... Niestety, nie mogę zdradzić, kto. W międzyczasie gospodarze spotkania, czyli Zofia Bilińska i Czesław Ganda, prezes Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury oraz Uniwersytetu Trzeciego Wieku zapraszają gości na poczęstunek. Chłód napojów studzi pragnienie, łyk gorącej kawy ma dobry wpływ na ciśnienie, ciastka słodzą podniebienia i wyrównują bądź podnoszą cukier w organizmach. Jerzy Sobolewski z wyczuciem i lekkością. Deszczowe chmury rozpełzły się gdzieś po niebie nad całe miasto bez uronienia bodaj jednej deszczowej kropli. I wszyscy goście, którzy zawitali w upalny czwartek siódmego sierpnia 2014 roku, z wolna zaczynają odchodzić. Wśród nich Przewodniczący Rady Miasta Gorzowa Wlkp. Jerzy Sobolewski i radna Grażyna Wojciechowska, która zawsze znajduje czas na obcowanie z ludźmi, którym w duszy coś gra. Ogród sztuki opustoszał, ale krągłości gipsowych pośladków nadal przyciągają moją uwagę. Wokół rzeźby, na trawie, dodatkowa wielobarwność. To porozkładane kartki. Na każdej zapis wyobraźni: plamy, malunki i pierwsze dość ciekawe próby, może jeszcze nie malarstwa, ale... oderwania się od szarości. Ogólnie rzecz biorąc nie wszyscy doczekali finałowego ujęcia. Do "Ogrodu Sztuki" Zofii Bilińskiej przyszli członkowie Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury działającego w Gorzowie Wlkp., członkowie Uniwersytetu Trzeciego Wieku oraz znajomi znajomych. W trakcie relaksującego spotkania piosenki śpiewali: Oliwia Królikowska i Łukasz Reks. Swoje wiersze prezentowali: Krystyna Woźniak, Zenon Cichy, Ferdynand Głodzik i Roman Habdas. Przygotowaną do malowania rzeźbę zdobili wszyscy chętni. Zostali oni również autorami miękkich prac plastycznych, które trafiły do archiwum gorzowskiego RSTK. Autor tekstu czyli... chłopek-roztropek. |
Tekst: Roman Habdas -Habdasior
|